Wystąpiły następujące problemy: | |||||||||||||||
Warning [2] Undefined property: MyLanguage::$today_rel - Line: 476 - File: inc/functions.php PHP 8.2.14 (Linux)
|
Problem ze strachem - Wersja do druku +- Nieprofesjonaliści (https://forum.enklawa.net) +-- Dział: Nieprofesjonalizm (https://forum.enklawa.net/forumdisplay.php?fid=1) +--- Dział: Odwyk (https://forum.enklawa.net/forumdisplay.php?fid=3) +--- Wątek: Problem ze strachem (/showthread.php?tid=11) |
Problem ze strachem - Arientar - 2015-04-13 Witam wszystkich. Być może użytkownicy forum "sprzed potopu" pamiętają że forum pomogło mi w podjęciu decyzji o zaufaniu Bogu i Chrystusowi. Od tego czasu trochę działo się w moim życiu, ale mam problem z jedną kwestią... O ile nie sprawia mi problemu rozmawianie o Jezusie z ludźmi których znam to gdy przychodzi do rozmów z rodziną to nachodzi mnie strach który praktycznie mnie paraliżuje i ściska gardło tak, że nie mogę nic powiedzieć. Pamiętam jak kilka lat temu zacząłem szukać Boga i błądzić z powodu tego że go nie znałem. Próbowałem wtedy porozmawiać o tym z rodzicami. Nie była to miła rozmowa, skończyła się na awanturze i ich słowach, że "dopóki jestem na ich utrzymaniu mam być katolikiem". Krótko po tamtej rozmowie wujek zaczął mówić że nie przyjdzie na mój ślub jak przestanę wierzyć w Maryję... Of czasu jak się nawróciłem i jeżdżę na spotkania do Katowic, próbowałem o tym porozmawiać z rodzicami i za każdym razem nachodził mnie strach który to niweczył. W głowie stawały te wspomnienia i parę innych rzeczy. Tak jak to że studiuję i wciąż jestem niestety na utrzymaniu rodziny... Prosiłem Boga o pomoc w tej rozmowie, ale strach nie pozwala mi jej rozpocząć. Po każdej próbie mam coraz większe wyrzuty sumienia i poczucie, że nie nadaje się na sługę Jezusa. Do tego ostatnio rodzina coraz gorzej patrzy na moje wyjazdy na spotkania odwykowe... Ech. Szczerze mówiąc to wszystko wydaje mi się beznadziejne i nachodzą mnie wątpliwości czy wysyłać ten wątek. Chociaż pisząc słowa o wątpliwościach poczułem uspokojenie i namowę do założenia tego wątku. Wciąż jestem młody w wierze i cały czas poznaje Boga, w mojej najbliższej okolicy (czyli do kilkudziesięciu kilometrów) nie mogę natrafić na chrześcijan. Do najbliższej grupki którą znam mam 50 kilometrów. Być może tutaj uda mi się porozmawiać z ludźmi i spojrzeć na tą sprawę że strony, z której nie umiem tego zrobić samodzielnie. RE: Problem ze strachem - Gerald - 2015-04-14 Prawdopodobnie 99,9% odwykowców ma ten sam problem, wiem, że to nie pocieszenie, ale to fakt Rodzi się pytanie o czym z nimi chcesz porozmawiać i co chcesz im przekazać w tej rozmowie? RE: Problem ze strachem - BigTom - 2015-04-14 Arientar, też tak miałem te dwadzieścia lat temu... Jak sobie przeanalizujesz postawę rodziny to dojdziesz do pewnych wniosków, ja doszedłem do takich: - z reguły nie wiedzą nic więcej o Bogu i chrześcijaństwie ponad to czego nauczyli się z religii i na mszy, czyli prawie nic; dlatego nie będą rozmawiać na argumenty bo ich nie mają, pozostaje skorzystanie z władzy rodzicielskiej i to robią. - skoro do tej pory nie zainteresowało ich to w co wierzy dziecko, to znaczy że wiarę traktują jak dodatek i trudno liczyć na jakieś rozmowy; dodatkowo twoja inność ma wpływ na status quo, więc będą starali się wciągnąć cię z powrotem do szeregu. - z pewnością po rodzinie rozejdzie się że jesteś inny (bo np. nie chcesz chodzić do komunii czy święcić jajek) stąd pojawi się lekka presja z tej strony; taki wujek czy ciocia będą tu adwokatami diabła. - w 99% przypadków wujki i ciotki i tak przyjadą na twój ślub, bo to przecież świetna okazja na bycie na pierwszej linii sensacji, nie odpuszczą sobie takiej gratki; zresztą jaka to strata jeśli tacy ludzie nie będą na twojej najlepszej życiowej imprezie? - skoro rodzice dalej są katolikami, to znaczy że i tak edukacja i kasa jest dla nich ważniejsza niż przekonania, dlatego dalej będą wspierać twoje studia bo to również w ich interesie; chyba że są bardzo dumni to może, może... ale raczej wierzą że to dla ciebie dobre, i szkoda by było zrezygnować z powoduj jakiejś głupiej wiary. - tak, będą zabraniać ci i krzywo patrzeć jak jeździsz na spotkania; to bardzo niemiłe ale nie popuszczaj - nie daj obciąć sobie korzeni. Spróbuj wytłumaczyć im że to jest czas i miejsce otwarte, mogą przyjść i sami przekonać się że nie robi się nic złego. Pewnie i tak nie przyjdą, ale otwartość jest tu argumentem - bo pewnie słyszeli o sektach i to że nie wiadomo co tam się dzieje. - zacznij prosić Boga o wyposażenie abyś mógł się wyprowadzić: akademik, stancja, może jakaś pierwsza praca, itp. I tak cię to czeka, więc lepiej jak najszybciej. Pozdro RE: Problem ze strachem - Arientar - 2015-04-26 Dzięki za wsparcie. Chciałem napisać dopiero jak wszystko się rozwiąże, ale nie wiem ile to wszystko potrwa. W każdym razie Bóg mnie popchnął do rozmowy z rodzicami na tyle mocno, że przełamał mój strach i pomógł mi mówić. Na razie wygląda to tak, że spotkania odwykowe w Katowicach uznali za odłam katolickiej oazy, gdzie młodzież studiuje Biblię. Pozostaje mi czekać co z tego wyniknie. RE: Problem ze strachem - Martin - 2015-04-28 No i w zasadzie trafili bardzo blisko. Za starych dobrych czasów Oaza i Odnowa w Duchu Świętych to było coś bardzo podobnego. Przynajmniej duża ich część. Ludzie szli w tą samą stronę co każdy kto szczerze szuka realnego Boga, tyle że oni zaczynali podróż od mocno zinstytucjonalizowanego kościoła, więc mieli dalszą drogę do przejścia i więcej przeszkód do pokonania. Wielu z nich ostatecznie wywalili z kościoła i musieli sobie stworzyć własne, niezależne grupy. Tak czy inaczej, gdyby mnie kojarzono z Oazą albo Odnową w Duchu Świętym to bym był całkiem zadowolony. Ale tak sobie pomyślałem przy okazji: o ile łatwiej ma człowiek, który zaczyna bez założeń , bez uprzedzeń, bez przywiązania - z czystą kartą! RE: Problem ze strachem - BigTom - 2015-04-28 Trafiłeś martin - nawróciłem się w internacie (nie mylić z Internetem) właśnie dzięki chłopakom z Odnowy. Więc śmiało Arientar możesz mówić że to odłam (choć o lata świetlne daleki) tego co tam wspominałeś, hehe. RE: Problem ze strachem - Arientar - 2015-04-28 Dzisiaj znowu o tym pogadałem z matką. Po pierwszej rozmowie i przełamaniu strachu jest łatwiej. Na razie padło z jej strony "Jak znajdziesz czas to możesz jechać". Jeśli nic się nie zmieni, najprawdopodobniej uda mi się jutro pojechać do Katowic i spotkać z chłopakami. W każdym razie na razie wydaje się być całkiem dobrze. Chociaż trochę głupio się czuję z tym, że nie dałem rady sam z siebie wyjść pogadać i potrzebowałem "kopa w tyłek" od Boga, który potem podpowiadał mi, co mówić... Teraz tylko muszę zobaczyć, co z tego wyjdzie. RE: Problem ze strachem - AZGARD - 2016-12-11 Ten temat mnie zaskoczyl. Nie jestem sam :-). Ale ja z tym przegralem. RE: Problem ze strachem - Gerald - 2016-12-24 (2016-12-11, 01:11 PM)AZGARD napisał(a): Ten temat mnie zaskoczyl. 34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; 36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Mateusza 10, 34-39 |