Sorry jeszcze za offtop - jeden post i już się zamykam.
Oj tam, oj tam. Ciekawa dyskusja i już ma swój wątek, więc nie żałuj nam i sobie....ja chętnie ciąg dalszy poczytam
Gerald
Właśnie tu jest twój problem. Człowiek to nie jest program, w tym sensie, że ktoś usiadł i napisał algorytm jak się ma zachowywać w zadanych sytuacjach.
Człowiek to jest efekt skrzyżowania genów dwóch innych ludzi, na co potem się nakłada milion efektów losowych, z czego część może być jeszcze zmieniana przez późniejsze doświadczenia, a część w ogóle nie wiadomo jak działa.
Można to widzieć jak połączenie programowania genetycznego z siecią neuronową, ale to i tak jest niesamowicie uproszczone i ułomne porównanie.
Dlatego właśnie cała metafora człowieka jako programu napisanego przez Boga ma się jak pięść do oka i jest nie do uratowania.
Można też widzieć cały świat jako bardzo skomplikowaną komputerową symulację - i to ma trochę więcej sensu - ale wtedy nie ma żadnego celu i planu dla każdego z nas indywidualnie. W tej hipotezie po prostu ktoś zapuścił symulację i patrzy co się stanie. My jesteśmy śmiesznymi żuczkami, które biegają po ekranie, nie ma znaczenia co z nami będzie, najwyżej się skasuje wszystko i puści symulację od nowa.
I taka wizja - choć dołująca - jest i tak znacznie bardziej pocieszająca niż wieczne torturowanie żuczków jak w jakimś chorym odcinku Black Mirrora.
Ale to oczywiście przypuszczenie, nikt nie ma dowodu, że tak jest.
Oj tam, oj tam. Ciekawa dyskusja i już ma swój wątek, więc nie żałuj nam i sobie....ja chętnie ciąg dalszy poczytam
Gerald
Cytat:Mateusz, o programowaniu dopiero zaczynam się uczyć. Bardzo jest to fajne i wydaje mi się, że można za pomocą programu „człowiek” rozpisać i wyjaśniać jakie było, jest i będzie zamierzenie Boga co do wszystkich ludzi.
Właśnie tu jest twój problem. Człowiek to nie jest program, w tym sensie, że ktoś usiadł i napisał algorytm jak się ma zachowywać w zadanych sytuacjach.
Człowiek to jest efekt skrzyżowania genów dwóch innych ludzi, na co potem się nakłada milion efektów losowych, z czego część może być jeszcze zmieniana przez późniejsze doświadczenia, a część w ogóle nie wiadomo jak działa.
Można to widzieć jak połączenie programowania genetycznego z siecią neuronową, ale to i tak jest niesamowicie uproszczone i ułomne porównanie.
Dlatego właśnie cała metafora człowieka jako programu napisanego przez Boga ma się jak pięść do oka i jest nie do uratowania.
Można też widzieć cały świat jako bardzo skomplikowaną komputerową symulację - i to ma trochę więcej sensu - ale wtedy nie ma żadnego celu i planu dla każdego z nas indywidualnie. W tej hipotezie po prostu ktoś zapuścił symulację i patrzy co się stanie. My jesteśmy śmiesznymi żuczkami, które biegają po ekranie, nie ma znaczenia co z nami będzie, najwyżej się skasuje wszystko i puści symulację od nowa.
I taka wizja - choć dołująca - jest i tak znacznie bardziej pocieszająca niż wieczne torturowanie żuczków jak w jakimś chorym odcinku Black Mirrora.
Ale to oczywiście przypuszczenie, nikt nie ma dowodu, że tak jest.