2015-11-22, 05:08 PM
@Konq
I
OK, teraz załapałem, o co Ci chodziło z tym wspólnym przodkiem.
II
Sorry, ale nie łapię, o co chodzi w Twoim pytaniu.
A powiedz mi taką rzecz: gdyby kosogony wyginęły zanim jakikolwiek człowiek by je zobaczył, a mielibyśmy skamieniałe zęby tego gatunku, to według Ciebie sylwetkę zrekonstruowano by poprawnie?
IX
Niekoniecznie chodzi mi o szkielety - mógłby być jakiś inny dowód na to, że ogniwa pośrednie rzeczywiście istniały. Bo o ile mi wiadomo, to znamy skład genomów różnych gatunków (i w jakim stopniu są do siebie podobne), ale nie mamy jak udowodnić, że geny te pochodzą z tego samego źródła, a nie na przykład z mutacji zachodzących niezależnie. Z tego artykułu, co podlinkowałeś, wyczytałem, że genetycy starają się ustalić najbardziej prawdopodobny scenariusz. To bardzo dobrze, ale w badaniach historycznych (którymi się troszeczkę zajmuję) jest tak, że jeśli wypełniamy lukę pomiędzy pewnymi informacjami, to choćbyśmy stworzyli bardzo prawdopodobny scenariusz, to w dalszym ciągu pozostaje on hipotezą, a nie faktem. Odnoszę natomiast wrażenie, że w twierdzeniach ewolucjonistów to rozróżnienie gdzieś znika... Żeby było jasne, ja się całkowicie zgadzam, że zachodzą zmiany w przyrodzie i mamy na to genetyczne dowody. Moje wątpliwości dotyczą nie faktu zachodzenia zmian, bo mikroewolucja jest dobrze udokumentowana, ale tego, że za pewnik przyjmuje się zachodzenie zmian również w innej skali, czyli makroewolucję, i to w sytuacji, gdy na temat przeszłości mamy szczątkowe informacje z wieloma lukami do wypełnienia.
Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że ewolucjoniści często wykluczają możliwość powstania gatunków w myśl założeń teorii inteligentnego projektu, bo ewolucję uważają za bardziej prawdopodobną. To chyba nie jest podejście poprawne metodologicznie, bo do wykluczenia X potrzebny jest dowód na zajście Y sprzecznego z X, a nie na większe prawdopodobieństwo Y niż X.
I
OK, teraz załapałem, o co Ci chodziło z tym wspólnym przodkiem.
II
Sorry, ale nie łapię, o co chodzi w Twoim pytaniu.
A powiedz mi taką rzecz: gdyby kosogony wyginęły zanim jakikolwiek człowiek by je zobaczył, a mielibyśmy skamieniałe zęby tego gatunku, to według Ciebie sylwetkę zrekonstruowano by poprawnie?
IX
Niekoniecznie chodzi mi o szkielety - mógłby być jakiś inny dowód na to, że ogniwa pośrednie rzeczywiście istniały. Bo o ile mi wiadomo, to znamy skład genomów różnych gatunków (i w jakim stopniu są do siebie podobne), ale nie mamy jak udowodnić, że geny te pochodzą z tego samego źródła, a nie na przykład z mutacji zachodzących niezależnie. Z tego artykułu, co podlinkowałeś, wyczytałem, że genetycy starają się ustalić najbardziej prawdopodobny scenariusz. To bardzo dobrze, ale w badaniach historycznych (którymi się troszeczkę zajmuję) jest tak, że jeśli wypełniamy lukę pomiędzy pewnymi informacjami, to choćbyśmy stworzyli bardzo prawdopodobny scenariusz, to w dalszym ciągu pozostaje on hipotezą, a nie faktem. Odnoszę natomiast wrażenie, że w twierdzeniach ewolucjonistów to rozróżnienie gdzieś znika... Żeby było jasne, ja się całkowicie zgadzam, że zachodzą zmiany w przyrodzie i mamy na to genetyczne dowody. Moje wątpliwości dotyczą nie faktu zachodzenia zmian, bo mikroewolucja jest dobrze udokumentowana, ale tego, że za pewnik przyjmuje się zachodzenie zmian również w innej skali, czyli makroewolucję, i to w sytuacji, gdy na temat przeszłości mamy szczątkowe informacje z wieloma lukami do wypełnienia.
Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że ewolucjoniści często wykluczają możliwość powstania gatunków w myśl założeń teorii inteligentnego projektu, bo ewolucję uważają za bardziej prawdopodobną. To chyba nie jest podejście poprawne metodologicznie, bo do wykluczenia X potrzebny jest dowód na zajście Y sprzecznego z X, a nie na większe prawdopodobieństwo Y niż X.
„Szlachetny człowiek wymaga od siebie, prostak od innych.”
Kong Qiu znany jako Konfucjusz
Kong Qiu znany jako Konfucjusz