Dorzucę jeszcze jedną rzecz, bo to się często powtarza i nie wiem na ile to są żarciki, a na ile faktyczne niezrozumienie (widziałem i takie i takie sytuacje wśród kreacjonistów).
Jest to tak mega ważne, że jeśli ktoś ma zapamiętać jedną rzecz z moich wypowiedzi w tej debacie, to niech to będzie to.
Nikt nie mówi, że czyimś potomkom np. nagle wyrosną skrzydła. Ewolucja nie twierdzi, że jeden rodzaj się potrafi w ciągu pokolenia przekształcić w zupełnie inny. Raczej drogą powolnych i trudnych do zauważenia zmian, kumulujących się przez miliony lat, populacje istot się stopniowo zmieniają.
To jest przejście od ssaków lądowych do waleni. To jest część znanych z wykopalisk form przejściowych.
Nie należy tego rozumieć, że np. z rodhocetusa się urodził dorudon, tylko że przez miliony lat kolejne rodhocetusy będą miały coraz krótsze nóżki z tyłu i coraz większą płetwę na ogonie, aż się zbliżą do formy podobnej jak ten dorudon.
Dzieje się tak dlatego, bo im fajniejszą płetwę ma taki rodhocetus, tym lepiej jest dostosowany do życia w wodzie. Przez co prędzej przeżyje i przekaże płetwiasty gen potomkom. A tylne nóżki mu dają niewiele, a raczej przeszkadzają.
Tu nie ma nagłego wyrastania niczego. Nic aż tak istotnego się nie zmienia z pokolenia na pokolenie. Za to pomału jedne rzeczy wędrują trochę do góry, inne trochę w dół, coś się skraca, coś się wydłuża. I w ten sposób formy się powoli płynnie zmieniają.
Cały czas przebiega tylko to, co kreacjoniści nazywają "mikroewolucją". Skalę "makro" widać dopiero, kiedy się zobaczy ile w sumie mikro- zmian zaszło na przestrzeni dziesiątek tysięcy pokoleń.
Jest to tak mega ważne, że jeśli ktoś ma zapamiętać jedną rzecz z moich wypowiedzi w tej debacie, to niech to będzie to.
Nikt nie mówi, że czyimś potomkom np. nagle wyrosną skrzydła. Ewolucja nie twierdzi, że jeden rodzaj się potrafi w ciągu pokolenia przekształcić w zupełnie inny. Raczej drogą powolnych i trudnych do zauważenia zmian, kumulujących się przez miliony lat, populacje istot się stopniowo zmieniają.
To jest przejście od ssaków lądowych do waleni. To jest część znanych z wykopalisk form przejściowych.
Nie należy tego rozumieć, że np. z rodhocetusa się urodził dorudon, tylko że przez miliony lat kolejne rodhocetusy będą miały coraz krótsze nóżki z tyłu i coraz większą płetwę na ogonie, aż się zbliżą do formy podobnej jak ten dorudon.
Dzieje się tak dlatego, bo im fajniejszą płetwę ma taki rodhocetus, tym lepiej jest dostosowany do życia w wodzie. Przez co prędzej przeżyje i przekaże płetwiasty gen potomkom. A tylne nóżki mu dają niewiele, a raczej przeszkadzają.
Tu nie ma nagłego wyrastania niczego. Nic aż tak istotnego się nie zmienia z pokolenia na pokolenie. Za to pomału jedne rzeczy wędrują trochę do góry, inne trochę w dół, coś się skraca, coś się wydłuża. I w ten sposób formy się powoli płynnie zmieniają.
Cały czas przebiega tylko to, co kreacjoniści nazywają "mikroewolucją". Skalę "makro" widać dopiero, kiedy się zobaczy ile w sumie mikro- zmian zaszło na przestrzeni dziesiątek tysięcy pokoleń.