2018-08-06, 08:10 PM
Mateusz
„Tylko ja właśnie nie rozumiem jednoczesnej wiary w ewolucję szybszą, niż realnie możliwa (masowa specjacja/mikroewolucja po potopie), i w jej sztuczną granicę na poziomie jakiegoś trudnego do zdefiniowania "rodzaju", który jednocześnie nie jest biologicznym rodzajem, bo przecież pandy i grizzly to w biologii nie jest ten sam rodzaj.”
Ja wielu rzeczy nie rozumiem. Nie rozumiem np jak ktoś upierając się przy ewolucji i wszystkich związanych z nią zmianach może zakładać, że grupa religijna nie ma prawa do zmiany i poprawieniu jakiegoś rozumienia w pewnej kwestii. I jeszcze pół wieku po tym jak coś zmienili uważać to dalej za sensowny argument. I to jeszcze w rozmowach z kimś kogo wtedy jeszcze nawet na świecie nie było.
Tego to naprawdę nie rozumiem.
Nie każde nierozumienie jest jednak tak męczące.
Są sytuacje, w których mądrze i wygodnie jest powiedzieć: nie wiem i nie robić z tego problemu.
Często niezrozumienie szczegółów i szczególików mało mi przeszkadza. Wiele spraw nawet ułatwia, bo dzięki temu nie upieram się sztywno przy pierdołach i mogę pogadać sobie z kimś takim jak Ty, Konq, Przemeks, Gerald i inni i ciekawych rzeczy się przy okazji dowiedzieć.
Na moją wiarę nie ma dzięki temu wpływu też to że wiem/nie wiem czy w arce Noe miał pandę i czym ją karmił. Jeśli wogóle karmił.
Z tego samego powodu nie będę upierał się też przy jakiejś sztywnej definicji rodzaju. Pewne granice możliwych zmian - takich, które można potwierdzić, zbadać, powtórzyć jednak występują. Uważam, że najrozsądniejszym wytłumaczeniem jest to jakie podaje Biblia, że zostało to stworzone „wg jego rodzaju”
Taki fajny podpis Boga na Jego dziele stwórczym.
„Tylko ja właśnie nie rozumiem jednoczesnej wiary w ewolucję szybszą, niż realnie możliwa (masowa specjacja/mikroewolucja po potopie), i w jej sztuczną granicę na poziomie jakiegoś trudnego do zdefiniowania "rodzaju", który jednocześnie nie jest biologicznym rodzajem, bo przecież pandy i grizzly to w biologii nie jest ten sam rodzaj.”
Ja wielu rzeczy nie rozumiem. Nie rozumiem np jak ktoś upierając się przy ewolucji i wszystkich związanych z nią zmianach może zakładać, że grupa religijna nie ma prawa do zmiany i poprawieniu jakiegoś rozumienia w pewnej kwestii. I jeszcze pół wieku po tym jak coś zmienili uważać to dalej za sensowny argument. I to jeszcze w rozmowach z kimś kogo wtedy jeszcze nawet na świecie nie było.
Tego to naprawdę nie rozumiem.
Nie każde nierozumienie jest jednak tak męczące.
Są sytuacje, w których mądrze i wygodnie jest powiedzieć: nie wiem i nie robić z tego problemu.
Często niezrozumienie szczegółów i szczególików mało mi przeszkadza. Wiele spraw nawet ułatwia, bo dzięki temu nie upieram się sztywno przy pierdołach i mogę pogadać sobie z kimś takim jak Ty, Konq, Przemeks, Gerald i inni i ciekawych rzeczy się przy okazji dowiedzieć.
Na moją wiarę nie ma dzięki temu wpływu też to że wiem/nie wiem czy w arce Noe miał pandę i czym ją karmił. Jeśli wogóle karmił.
Z tego samego powodu nie będę upierał się też przy jakiejś sztywnej definicji rodzaju. Pewne granice możliwych zmian - takich, które można potwierdzić, zbadać, powtórzyć jednak występują. Uważam, że najrozsądniejszym wytłumaczeniem jest to jakie podaje Biblia, że zostało to stworzone „wg jego rodzaju”
Taki fajny podpis Boga na Jego dziele stwórczym.