Konq
Piszesz:
„Bardzo cię proszę, abyś włączając się do dyskusji przeczytał o czym ona jest. A ja tu wyraźnie stwierdziłem, że Potop musiał być cudem, ponieważ nie istnieją żadne dowody skutków jego działań na ziemi, a wręcz istnieje wiele, które temu przeczą i mogę to udowodnić. Natomiast twierdzenie, że Bóg wpływał na skutki Potopu, tak aby albo nie były widoczne, albo zwyczajnie przekłamywała prawa natury, to taki biblijny rodzaj Deus ex machina i niewiele ma wspólnego z nauką.”
Skoro uważasz, że potop „musiał być cudem” to dlaczego próbujesz podważać to w sposób „naukowy”?
W taki niekonsekwentny sposób nie podważysz ani tego, że był potop, ani tego że krzak płonął, ani tego że Jezus wskrzeszał i potem sam został wskrzeszony.
Cuda to cuda. Nieuwzględnianie w takiej sytuacji Boga jest...
Jakiego to słowa miałem nie używać?
————————————-—
Daniel napisał:
„Uważam, że najmądrzejsze i najważniejsze co możemy zrobić to szukanie w Biblii - instrukcji od Boga informacji, które mogą podpowiedzieć to co możemy zrobić/czego nie robić by zyskać Boże uznanie. Co możemy zrobić by poprawiać relacje z Nim i przez to mieć możliwość wpasować się w Boże zamierzenie. To jest prawda, która jest nieporównanie ważniejsza od tego czy Noe miał w swoim zwierzyńcu pandę i czy ma ona więcej wspólnego z niedźwiedziem czy z szopem.”
Konq napisał:
„O moralnych skutkach tej historii też tu już dyskutowaliśmy. Dla mnie ta historia ma tyle wspólnego z moralnością co historia Czerwonego Kapturka z wyciętym zakończeniem. Ma po prostu przestraszać i tyle.”
Hm...wniosków można by z historii Noego wyciągnąć znacznie więcej, ale warto by podejść do tego chociaż w taki sposób, że Bóg mówi Noemu: „Zrób tak i tak i o resztę się nie martw. Resztę informacji dostaniesz jak wylądujesz”. Wygląda na to że Noe zaufał, zrobił swoje i nie przejmował się tym gdzie podzieję się woda z potopu. Nie zawiódł się.
Konkretna lekcja zaufania.
—————————
„Po drugie: hipoteza z płaską powierzchni ziemi jest fajna, ale tu znów ignorujesz tekst Biblii, w którym opis położenia raju odpowiada współczesnym regionom w pobliżu Tygrysu i Eufratu. Oznacza to, że tereny te nie zmieniły się. Oczywiście tu nadal możesz uciekać się w katolicką interpretację tych nazw, jak wiesz lubię to.”
Przypomnij sobie jeszcze dobrze, czy wszystkie rzeki z Biblijnego opisu tak łatwo namierzyć.
Teoria wędrówki płyt tektonicznych może tłumaczyć i to, że bardzo duże fragmenty ziemi pozostały bez zmian i to co się stało z nadwyżką wody po potopie.
Wystarczyłoby by Bóg zrobił stosunkowo niewielkie korekty w głębinach wodnych.
Już w samych rowach oceanicznych jest chyba „trochę” więcej wody niż pokazuje ta kropka, którą widać na ilustracji którą wkleiłeś?
Nie uważasz, że uczciwie byłoby o tym wspomnieć?
Konq, jesteś pewien że np skład atmosfery, mechanizmy regulujące usówanie szkodliwych związków albo zasolenie wody były przed potopem, w jego trakcie i obecnie takie same?
Zasolenie oceanów może być np wynikiem właśnie tego, że sól dostała się do nich z wnętrza Ziemi dopiero podczas ogarniania przez Boga sytuacji z nadmiarem wody po potopie. Mogła być jednym z elementów, których użył Bóg by wpłynąć w regulujący sposób choćby na to by np nie nastąpiła w jakimś jednym momencie nadprodukcja dwutlenku węgla. Albo czegoś jeszcze tam innego potrzebnego do życia, ale tylko w jakichś określonych ilościach.
Takich mechanizmów regulujących Boży plan po zrestartowaniu systemu mogło być więcej.
Wody, która spadła w postaci deszczu podczas potopu też musiało być znacznie więcej niż pokazuje kropla na ilustracji którą zamieściłeś. Wg Rodzaju Bóg oddzielił wody od wód i część z nich umieścił ponad niebem. (1:6-8).
By lało przez 40 dni i nocy to naprawdę musiały otworzyć się upusty niebios. Wody w w jakiejś części nieba, atmosfery mogłobyć znacznie więcej niż teraz.
Ziemia przed potopem mogła być wielką szklarnią gdzie mogło nie być czegoś takiego jak wyraźnie odmienne od siebie pory roku, albo opady deszczu znane w obecnej formie.
Dlaczego dla Noego czymś nowym była tęcza? Przecież to bardzo częste obecnie zjawisko.
Możemy gdybać, ale warunki znacznie odbiegały od tych które mamy obecnie. Tłumaczyłoby to np znajdowanie w warunkach polarnych różnych ciepłolubnych zwierzaków lub śladów życia człowieka w miejscach gdzie obecne warunki to uniemożliwiają.
W takiej sytuacji w łeb bierze też kalibracja wielu metod datowania opierająca się na współczesnych warunkach.
Próbując zrozumieć/opisać/podważyć potop i upierając się, że wtedy było dokładnie wszystko jak teraz to trochę tak jak nie doświadczywszy nigdy wcześniej zimy gadać/starać się zrozumieć/potwierdzić/zanegować jak to jest podczas śnieżnej zimy upierając się jednocześnie przy tym, że temperatura musi być wtedy mocno dodatnia.
Projekt Ziemia wymagał wielu skomplikowanych procesów i zmian. Przed potopem wiele rzeczy mogło wyglądać zupełnie inaczej.
Liczenie na to, że potrafimy je wszystkie zrozumieć i opisać tłumacząc je dodatkowo jeszcze jakoś nie uwzględniając działania Boga byłoby - ujmę to możliwie jak najdelikatniej by nie używać słowa, którego słusznie nie lubi w takich sytuacjach Gerald - naiwne.
Piszesz:
„Bardzo cię proszę, abyś włączając się do dyskusji przeczytał o czym ona jest. A ja tu wyraźnie stwierdziłem, że Potop musiał być cudem, ponieważ nie istnieją żadne dowody skutków jego działań na ziemi, a wręcz istnieje wiele, które temu przeczą i mogę to udowodnić. Natomiast twierdzenie, że Bóg wpływał na skutki Potopu, tak aby albo nie były widoczne, albo zwyczajnie przekłamywała prawa natury, to taki biblijny rodzaj Deus ex machina i niewiele ma wspólnego z nauką.”
Skoro uważasz, że potop „musiał być cudem” to dlaczego próbujesz podważać to w sposób „naukowy”?
W taki niekonsekwentny sposób nie podważysz ani tego, że był potop, ani tego że krzak płonął, ani tego że Jezus wskrzeszał i potem sam został wskrzeszony.
Cuda to cuda. Nieuwzględnianie w takiej sytuacji Boga jest...
Jakiego to słowa miałem nie używać?
————————————-—
Daniel napisał:
„Uważam, że najmądrzejsze i najważniejsze co możemy zrobić to szukanie w Biblii - instrukcji od Boga informacji, które mogą podpowiedzieć to co możemy zrobić/czego nie robić by zyskać Boże uznanie. Co możemy zrobić by poprawiać relacje z Nim i przez to mieć możliwość wpasować się w Boże zamierzenie. To jest prawda, która jest nieporównanie ważniejsza od tego czy Noe miał w swoim zwierzyńcu pandę i czy ma ona więcej wspólnego z niedźwiedziem czy z szopem.”
Konq napisał:
„O moralnych skutkach tej historii też tu już dyskutowaliśmy. Dla mnie ta historia ma tyle wspólnego z moralnością co historia Czerwonego Kapturka z wyciętym zakończeniem. Ma po prostu przestraszać i tyle.”
Hm...wniosków można by z historii Noego wyciągnąć znacznie więcej, ale warto by podejść do tego chociaż w taki sposób, że Bóg mówi Noemu: „Zrób tak i tak i o resztę się nie martw. Resztę informacji dostaniesz jak wylądujesz”. Wygląda na to że Noe zaufał, zrobił swoje i nie przejmował się tym gdzie podzieję się woda z potopu. Nie zawiódł się.
Konkretna lekcja zaufania.
—————————
„Po drugie: hipoteza z płaską powierzchni ziemi jest fajna, ale tu znów ignorujesz tekst Biblii, w którym opis położenia raju odpowiada współczesnym regionom w pobliżu Tygrysu i Eufratu. Oznacza to, że tereny te nie zmieniły się. Oczywiście tu nadal możesz uciekać się w katolicką interpretację tych nazw, jak wiesz lubię to.”
Przypomnij sobie jeszcze dobrze, czy wszystkie rzeki z Biblijnego opisu tak łatwo namierzyć.
Teoria wędrówki płyt tektonicznych może tłumaczyć i to, że bardzo duże fragmenty ziemi pozostały bez zmian i to co się stało z nadwyżką wody po potopie.
Wystarczyłoby by Bóg zrobił stosunkowo niewielkie korekty w głębinach wodnych.
Już w samych rowach oceanicznych jest chyba „trochę” więcej wody niż pokazuje ta kropka, którą widać na ilustracji którą wkleiłeś?
Nie uważasz, że uczciwie byłoby o tym wspomnieć?
Konq, jesteś pewien że np skład atmosfery, mechanizmy regulujące usówanie szkodliwych związków albo zasolenie wody były przed potopem, w jego trakcie i obecnie takie same?
Zasolenie oceanów może być np wynikiem właśnie tego, że sól dostała się do nich z wnętrza Ziemi dopiero podczas ogarniania przez Boga sytuacji z nadmiarem wody po potopie. Mogła być jednym z elementów, których użył Bóg by wpłynąć w regulujący sposób choćby na to by np nie nastąpiła w jakimś jednym momencie nadprodukcja dwutlenku węgla. Albo czegoś jeszcze tam innego potrzebnego do życia, ale tylko w jakichś określonych ilościach.
Takich mechanizmów regulujących Boży plan po zrestartowaniu systemu mogło być więcej.
Wody, która spadła w postaci deszczu podczas potopu też musiało być znacznie więcej niż pokazuje kropla na ilustracji którą zamieściłeś. Wg Rodzaju Bóg oddzielił wody od wód i część z nich umieścił ponad niebem. (1:6-8).
By lało przez 40 dni i nocy to naprawdę musiały otworzyć się upusty niebios. Wody w w jakiejś części nieba, atmosfery mogłobyć znacznie więcej niż teraz.
Ziemia przed potopem mogła być wielką szklarnią gdzie mogło nie być czegoś takiego jak wyraźnie odmienne od siebie pory roku, albo opady deszczu znane w obecnej formie.
Dlaczego dla Noego czymś nowym była tęcza? Przecież to bardzo częste obecnie zjawisko.
Możemy gdybać, ale warunki znacznie odbiegały od tych które mamy obecnie. Tłumaczyłoby to np znajdowanie w warunkach polarnych różnych ciepłolubnych zwierzaków lub śladów życia człowieka w miejscach gdzie obecne warunki to uniemożliwiają.
W takiej sytuacji w łeb bierze też kalibracja wielu metod datowania opierająca się na współczesnych warunkach.
Próbując zrozumieć/opisać/podważyć potop i upierając się, że wtedy było dokładnie wszystko jak teraz to trochę tak jak nie doświadczywszy nigdy wcześniej zimy gadać/starać się zrozumieć/potwierdzić/zanegować jak to jest podczas śnieżnej zimy upierając się jednocześnie przy tym, że temperatura musi być wtedy mocno dodatnia.
Projekt Ziemia wymagał wielu skomplikowanych procesów i zmian. Przed potopem wiele rzeczy mogło wyglądać zupełnie inaczej.
Liczenie na to, że potrafimy je wszystkie zrozumieć i opisać tłumacząc je dodatkowo jeszcze jakoś nie uwzględniając działania Boga byłoby - ujmę to możliwie jak najdelikatniej by nie używać słowa, którego słusznie nie lubi w takich sytuacjach Gerald - naiwne.