2018-09-05, 10:08 AM
Konq,
Jeśli przeczytasz artykuł, który zalinkowałeś z wnikliwością i zrozumieniem to doczytasz się chociażby tego, że eksperyment „niektórych biologów przekonuje że jest to brakujące ogniwo pomiędzy materią nieożywioną a komórkami jakie znamy z dzisiejszego świata”.
Z tego co pisałeś jesteś w grupie, która entuzjastycznie do tego podeszła. Ok. Nie mam zastrzeżeń.
Dalej w artykule czytamy, że do powodzenia zabawy w Stwórcę potrzebna jest chociażby odpowiednia zmiana pH środowiska by protocoś mogło coś (przypadkowe coś?) zjeść i odpowiednie cykliczne zmiany temperatury.
Artykuł nie mówi o długości cyklów w jakim musiało by to następować. Skoro jednak naukowcom trudno było za tym nadążyć i stworzonemu protocoś udało się przetrwać tylko 3 pokolenia to świadczy to bardziej o tym, że jest to zwyczajnie niemożliwe w przypadkowych warunkach. Chętnie przeczytałbym coś więcej o tym eksperymencie.
Bawi mnie to jakiej gry słów trzeba użyć przy argumentowaniu że proces który nie jest możliwy by przebiegł samodzielnie potwierdza samoczynne powstanie życia.
Zarzucasz mi: „Ty ciągle gdy ktoś się ciebie pyta o szczegóły odpowiadasz kolejnymi hipotezami, na potwierdzenie wcześniej.”
Skoro szczegółów nie podaję to wynika to najczęściej z tego, że ich po prostu nie znam. Mam ten komfort, że uznając istnienie Boga, który pod każdym względem mnie przewyższa nie mam potrzeby wszystkiego wiedzieć i wszystkiego rozumieć. Nazywa się to wiarą. Pisałem o tym już zresztą kilkakrotnie. W sytuacji jednak gdy wykazuję, że jakiś wasz pogląd nie ma poparcia dowodów lub są one źle argumentowane to nabzdyczacie się. Konq wyluzuj.
Mateusz, odwracaniem kota ogonem jest przedstawianie naukowych eksperymentów potwierdzających konieczność udziału inteligentnego stwórcy jako dowód na samodzielne powstanie życia.
Fakty mówią, że stworzenie życia przez inteligentnego twórcę jest najlepiej udokumentowaną opcją dla powstania życia. Słabo udokumentowaną, ale wynika to tylko z ludzkich ograniczeń. Wg Biblii Bóg takich ograniczeń nie ma.
Ty i Konq bardzo dobrze znałeś doświadczenia przeprowadzone z założeniem, że mają potwierdzić abiogenezę. Wiadomo jakie logiczne wnioski z tego płyną: do stworzenia bardziej skomplikowanych form życia potrzebny jest ktoś dużo bardziej inteligentny od człowieka i dysponujący znacznie większymi możliwościami.
Gdy Jakub pytał o powstanie życia z materii ożywionej to właśnie odwróciłeś kota ogonem. Odpowiedziałeś, że „nikt za bardzo nie szuka”. Dalej napisałeś: „jest bardzo rzadkim wydarzeniem. Jeśli czas mamy mierzony w miliardach lat, to się w końcu może zdarzyć.”
Mateusz, powiedz uczciwie. Znasz jakiś przypadek by to się wydarzyło poza laboratorium? Trudno wykluczyć by hipotetycznie przez jakieś pierdyliardy lat mogło/nie mogło się wydarzyć, ale to nie jest już odwoływanie się do dowodów albo faktu naukowego. Takie coś to puste gdybanie albo wiara.
Konq uczciwiej podszedł do tematu i przyznał, że są ludzie którzy jednak szukają w tym temacie odpowiedzi. Mają w tym pewne sukcesy, choć - moim zdaniem - tendencyjnie je interpretują.
Mateusz, akceptuję fakty, które rzeczywiście faktami są. Jeśli proponujesz eksperymenty i pomiary których prawdziwości nie można obiektywnie potwierdzić bo opierają się na (absurdalnym imo) założeniu, że potop nie miał wpływu choćby na datowanie to można prowadzić taką rozmowę tylko w sytuacji gdy obie strony uczciwie nazwą swoje stanowisko wiarą. O wierze to najczęściej bardzo chętnie rozmawiam.
Jeśli przeczytasz artykuł, który zalinkowałeś z wnikliwością i zrozumieniem to doczytasz się chociażby tego, że eksperyment „niektórych biologów przekonuje że jest to brakujące ogniwo pomiędzy materią nieożywioną a komórkami jakie znamy z dzisiejszego świata”.
Z tego co pisałeś jesteś w grupie, która entuzjastycznie do tego podeszła. Ok. Nie mam zastrzeżeń.
Dalej w artykule czytamy, że do powodzenia zabawy w Stwórcę potrzebna jest chociażby odpowiednia zmiana pH środowiska by protocoś mogło coś (przypadkowe coś?) zjeść i odpowiednie cykliczne zmiany temperatury.
Artykuł nie mówi o długości cyklów w jakim musiało by to następować. Skoro jednak naukowcom trudno było za tym nadążyć i stworzonemu protocoś udało się przetrwać tylko 3 pokolenia to świadczy to bardziej o tym, że jest to zwyczajnie niemożliwe w przypadkowych warunkach. Chętnie przeczytałbym coś więcej o tym eksperymencie.
Bawi mnie to jakiej gry słów trzeba użyć przy argumentowaniu że proces który nie jest możliwy by przebiegł samodzielnie potwierdza samoczynne powstanie życia.
Zarzucasz mi: „Ty ciągle gdy ktoś się ciebie pyta o szczegóły odpowiadasz kolejnymi hipotezami, na potwierdzenie wcześniej.”
Skoro szczegółów nie podaję to wynika to najczęściej z tego, że ich po prostu nie znam. Mam ten komfort, że uznając istnienie Boga, który pod każdym względem mnie przewyższa nie mam potrzeby wszystkiego wiedzieć i wszystkiego rozumieć. Nazywa się to wiarą. Pisałem o tym już zresztą kilkakrotnie. W sytuacji jednak gdy wykazuję, że jakiś wasz pogląd nie ma poparcia dowodów lub są one źle argumentowane to nabzdyczacie się. Konq wyluzuj.
Mateusz, odwracaniem kota ogonem jest przedstawianie naukowych eksperymentów potwierdzających konieczność udziału inteligentnego stwórcy jako dowód na samodzielne powstanie życia.
Fakty mówią, że stworzenie życia przez inteligentnego twórcę jest najlepiej udokumentowaną opcją dla powstania życia. Słabo udokumentowaną, ale wynika to tylko z ludzkich ograniczeń. Wg Biblii Bóg takich ograniczeń nie ma.
Ty i Konq bardzo dobrze znałeś doświadczenia przeprowadzone z założeniem, że mają potwierdzić abiogenezę. Wiadomo jakie logiczne wnioski z tego płyną: do stworzenia bardziej skomplikowanych form życia potrzebny jest ktoś dużo bardziej inteligentny od człowieka i dysponujący znacznie większymi możliwościami.
Gdy Jakub pytał o powstanie życia z materii ożywionej to właśnie odwróciłeś kota ogonem. Odpowiedziałeś, że „nikt za bardzo nie szuka”. Dalej napisałeś: „jest bardzo rzadkim wydarzeniem. Jeśli czas mamy mierzony w miliardach lat, to się w końcu może zdarzyć.”
Mateusz, powiedz uczciwie. Znasz jakiś przypadek by to się wydarzyło poza laboratorium? Trudno wykluczyć by hipotetycznie przez jakieś pierdyliardy lat mogło/nie mogło się wydarzyć, ale to nie jest już odwoływanie się do dowodów albo faktu naukowego. Takie coś to puste gdybanie albo wiara.
Konq uczciwiej podszedł do tematu i przyznał, że są ludzie którzy jednak szukają w tym temacie odpowiedzi. Mają w tym pewne sukcesy, choć - moim zdaniem - tendencyjnie je interpretują.
Mateusz, akceptuję fakty, które rzeczywiście faktami są. Jeśli proponujesz eksperymenty i pomiary których prawdziwości nie można obiektywnie potwierdzić bo opierają się na (absurdalnym imo) założeniu, że potop nie miał wpływu choćby na datowanie to można prowadzić taką rozmowę tylko w sytuacji gdy obie strony uczciwie nazwą swoje stanowisko wiarą. O wierze to najczęściej bardzo chętnie rozmawiam.