2015-10-25, 04:24 PM
@mateusz
Uważam, że wypowiedź "jezusowa" jest tu bardziej uniwersalna. Spłycenie jej do kwestii pokarmowych zostało poczynione przez Ewangelistę, zapewne z tych samych powodów co i usprawiedliwienie niechęci do obrzezywania się członków wspólnoty poza Jerozolimą. Krótko mówiąc uważam, że słowa te mogły mieć bardziej uniwersalny charakter. "Mojżeszowy" charakter tej wypowiedzi zawarty jest tylko w jej ostatnich słowach stanowiących właściwy morał pierwszego zdania Jezusa. Zauważ, ze zdanie o pokarmie wygląda jak wtrącenie, bez niego cała wypowiedź nadal miałaby sens (a nawet większy sens). Same słowa Jezusa o pokarmie służą tu tylko porównaniu.
"Co do Złotej Zasady: pewnie zauważyłeś, że jest pewna subtelna różnica między wersją Hillela a wersją Jezusa. Tutaj o wyjątkowości świadczy drobny szczegół ;-)"
Zgadzam się, tak samo jak wersja Hillela różni się jednak od tej w Zaratusztrianizmie, a wątpię żeby Hillel, który żył w Babilonie nie znał tej wersji.
"A jeśli chodzi o zakaz rozwodów u Szammaja: nie znam szczegółów, możesz coś podrzucić na ten temat? To by było dość ciekawe, bo w tych sporach Jezus częściej zgadza się z Hillelem. "
Dyskusja ta rozstrzygnięta została dopiero w Talmudzie. Ewangelia opowiada się więc za jedną ze stron konfliktu, a nie rozstrzyga ten konflikt. Jezus przecież nie podał przyczyny swojego wyroku. Po prostu stwierdza, że tak ma być, a ci co myślą inaczej "som gupi". Zakładam więc, że w czasach pisania Ewangelii, zwłaszcza w części poza Jerozolimą, nie było jasnego podziału, czy stanąć za Hellilem, czy Shammajem, stąd taki dysonans i u Jezusa.
Nie wiem dlaczego dziś interpretuje się słowa Jezusa jako sprzeczne z tradycją żydowską i tworzące nowe wyznanie. Jezus nie mówił nic niezgodnego z naukami Faryzeuszy, co by nie mieściło pomiędzy zwaśnionymi stronami konfliktu wewnątrz tego ugrupowania. To co im zarzuca to "domniemaną" obłudę (bo im jej nie udowadnia) i skupienie się na tradycji, (co ciekawe sam postępuje zgodnie z nią). Natomiast ani słowa o "brataniu się z Grekami" Saduceuszów, czy stawianiu greckich świątyń przez Herodów. Przecież to jawne plucie w twarz Bogu-Jahwe. Zamiast tego Ewangelia rozpisuje się o miłostkach Heroda. Dlaczego? Bo te słowa były skierowane do "greckiej" części Żydów i z miejsca nie mogły ich razić.
Zaznaczam że Jezusa traktuję tu jako fikcyjnego bohatera Ewangelii, w którego usta wklejono teksty z ogólnie znanej doktryny.
Uważam, że wypowiedź "jezusowa" jest tu bardziej uniwersalna. Spłycenie jej do kwestii pokarmowych zostało poczynione przez Ewangelistę, zapewne z tych samych powodów co i usprawiedliwienie niechęci do obrzezywania się członków wspólnoty poza Jerozolimą. Krótko mówiąc uważam, że słowa te mogły mieć bardziej uniwersalny charakter. "Mojżeszowy" charakter tej wypowiedzi zawarty jest tylko w jej ostatnich słowach stanowiących właściwy morał pierwszego zdania Jezusa. Zauważ, ze zdanie o pokarmie wygląda jak wtrącenie, bez niego cała wypowiedź nadal miałaby sens (a nawet większy sens). Same słowa Jezusa o pokarmie służą tu tylko porównaniu.
"Co do Złotej Zasady: pewnie zauważyłeś, że jest pewna subtelna różnica między wersją Hillela a wersją Jezusa. Tutaj o wyjątkowości świadczy drobny szczegół ;-)"
Zgadzam się, tak samo jak wersja Hillela różni się jednak od tej w Zaratusztrianizmie, a wątpię żeby Hillel, który żył w Babilonie nie znał tej wersji.
"A jeśli chodzi o zakaz rozwodów u Szammaja: nie znam szczegółów, możesz coś podrzucić na ten temat? To by było dość ciekawe, bo w tych sporach Jezus częściej zgadza się z Hillelem. "
Dyskusja ta rozstrzygnięta została dopiero w Talmudzie. Ewangelia opowiada się więc za jedną ze stron konfliktu, a nie rozstrzyga ten konflikt. Jezus przecież nie podał przyczyny swojego wyroku. Po prostu stwierdza, że tak ma być, a ci co myślą inaczej "som gupi". Zakładam więc, że w czasach pisania Ewangelii, zwłaszcza w części poza Jerozolimą, nie było jasnego podziału, czy stanąć za Hellilem, czy Shammajem, stąd taki dysonans i u Jezusa.
Nie wiem dlaczego dziś interpretuje się słowa Jezusa jako sprzeczne z tradycją żydowską i tworzące nowe wyznanie. Jezus nie mówił nic niezgodnego z naukami Faryzeuszy, co by nie mieściło pomiędzy zwaśnionymi stronami konfliktu wewnątrz tego ugrupowania. To co im zarzuca to "domniemaną" obłudę (bo im jej nie udowadnia) i skupienie się na tradycji, (co ciekawe sam postępuje zgodnie z nią). Natomiast ani słowa o "brataniu się z Grekami" Saduceuszów, czy stawianiu greckich świątyń przez Herodów. Przecież to jawne plucie w twarz Bogu-Jahwe. Zamiast tego Ewangelia rozpisuje się o miłostkach Heroda. Dlaczego? Bo te słowa były skierowane do "greckiej" części Żydów i z miejsca nie mogły ich razić.
Zaznaczam że Jezusa traktuję tu jako fikcyjnego bohatera Ewangelii, w którego usta wklejono teksty z ogólnie znanej doktryny.