2018-07-10, 09:38 PM
(2018-07-10, 07:29 PM)Powała napisał(a): Co ma zrobić człowiek jeżeli zbadanie objawień przekracza jego możliwości?
Zaufać na wiarę? Zaryzykować i uwierzyć w cokolwiek?
Bo jak ktoś już tu kiedyś napisał: "uwierzyć można w cokolwiek".
Bóg objawił się w ciele. Ludzie wciąż domagają się "objawienia " bożego. I się objawił, najprościej do zauważenia przez człowieka, jak to możliwe: był, żył z ludźmi, nauczał, spełnił obietnice. Nie jako zjawa. Przyszedł tak, jak ludzie by chcieli (a cały czas słyszy się:"Gdyby tylko Bóg stanął tu koło mnie, objawił mi się, to bym uwierzył").
Zdarzyło się to przed nami, my możemy sprawdzać przeszłość. W związku z tym nie będziemy mieć 100% pewności. Ale tak naprawdę nigdy jej nie mamy. Jedząc bułkę na śniadanie wierzymy, że w piekarni nie wpadła do ciasta trutka na mrówki faraonki, wsiadając do samochodu wierzymy, że dojedziemy bezwypadkowo, idąc ulicą wierzymy, że nie uderzy w nas butelka wyrzucona przez okno itd. Nie myślimy o tym na co dzień, że tak naprawdę, nie znając przyszłości nie wiemy, ale wierzymy, że nic się nam nie stanie.
Odnośnie przyszłości i dalszej przeszłości jesteśmy "skazani" na wiarę.
Dlatego uwierzenie w istnienie, ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest pewnego rodzaju szaleństwem, opartym na wierze w dane z przeszłości. Ale - wg mnie - jeśli logika po analizie tych danych wskazuje na tak wysokie prawdopodobieństwo, że Jezus Chrystus jest Bogiem i to co głosił jest faktem, nieuwierzenie jest szaleństwem podwójnym.