I teraz rodzi się proste pytanie, jak dla mnie. Proste, ale zasadnicze.
Co ja zrobiłem dla Boga, aby oczekiwać Jego odpowiedzi.
Bo jak widzę z doświadczenia większość woła: "pokaż mi co mam robić", a jak pokażesz to pójdę za Tobą i się oddam, i w ogóle, będę super i fantastyczny, tylko się pokaż.
A Bóg w sumie pokazał. Zmartwychwstanie. Są tacy co wierzą, są tacy co nie wierzą. OK. Nikt nie zmusza. Można tak i siak.
Ja zapytam inaczej.
Co jesteśmy w stanie zrobić, aby tą odpowiedź uzyskać. Zabić siebie czy jedyne co nam przychodzi do głowy to zabić innych, aby dojść do odpowiedzi?
Ile jesteśmy w stanie poświęcić ze swojego życia, a nie zabicia innych(w głowie mi się to nie mieści, nie za bardzo mogę to przetrawić i to jest tak dalekie od pojmowanego przeze mnie chrześcijaństwa, że zrodziły się uprzedzenia),aby znaleźć odpowiedź
Co jestem w stanie znieść, aby dojść odpowiedzi? Ile mam wytrwałości?
Co jestem w stanie znieść w swoim króciutkim, max 120 letnim życiu, że odpowiedzi wymagam od Kogoś kto stworzył to wszystko na co patrzę? Taki jestem ważny? Heh. Naprawdę?
Dla chrześcijanina to co tu i teraz podobno ważne nie powinno być. A jest. Nie wiem czemu, ale jest. Jest ważne coraz bardziej. Jakby nic ponad to się nie liczyło.
Pytanie retoryczne
Bóg daje się odnaleźć tym, którzy szukają i daje odpowiedzi tym, którzy proszą
Ale tak sobie myślę, że zanim zaczniemy wymagać to dajmy coś od siebie.
Myślę, że to mogłoby być fair play
Ja daję mało i mało wymagam i oczekuję. Jak wymagamy dużo, relatywnie dajmy więcej
Nie wiem czy słusznie , ale tak sobie myślę
Co ja zrobiłem dla Boga, aby oczekiwać Jego odpowiedzi.
Bo jak widzę z doświadczenia większość woła: "pokaż mi co mam robić", a jak pokażesz to pójdę za Tobą i się oddam, i w ogóle, będę super i fantastyczny, tylko się pokaż.
A Bóg w sumie pokazał. Zmartwychwstanie. Są tacy co wierzą, są tacy co nie wierzą. OK. Nikt nie zmusza. Można tak i siak.
Ja zapytam inaczej.
Co jesteśmy w stanie zrobić, aby tą odpowiedź uzyskać. Zabić siebie czy jedyne co nam przychodzi do głowy to zabić innych, aby dojść do odpowiedzi?
Ile jesteśmy w stanie poświęcić ze swojego życia, a nie zabicia innych(w głowie mi się to nie mieści, nie za bardzo mogę to przetrawić i to jest tak dalekie od pojmowanego przeze mnie chrześcijaństwa, że zrodziły się uprzedzenia),aby znaleźć odpowiedź
Co jestem w stanie znieść, aby dojść odpowiedzi? Ile mam wytrwałości?
Co jestem w stanie znieść w swoim króciutkim, max 120 letnim życiu, że odpowiedzi wymagam od Kogoś kto stworzył to wszystko na co patrzę? Taki jestem ważny? Heh. Naprawdę?
Dla chrześcijanina to co tu i teraz podobno ważne nie powinno być. A jest. Nie wiem czemu, ale jest. Jest ważne coraz bardziej. Jakby nic ponad to się nie liczyło.
Pytanie retoryczne
Bóg daje się odnaleźć tym, którzy szukają i daje odpowiedzi tym, którzy proszą
Ale tak sobie myślę, że zanim zaczniemy wymagać to dajmy coś od siebie.
Myślę, że to mogłoby być fair play
Ja daję mało i mało wymagam i oczekuję. Jak wymagamy dużo, relatywnie dajmy więcej
Nie wiem czy słusznie , ale tak sobie myślę