Wystąpiły następujące problemy:
Warning [2] Undefined property: MyLanguage::$today_rel - Line: 476 - File: inc/functions.php PHP 8.2.14 (Linux)
File Line Function
/inc/class_error.php 153 errorHandler->error
/inc/functions.php 476 errorHandler->error_callback
/global.php 490 my_date
/showthread.php 28 require_once




Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Od gorliwej wiary, po jej utratę.
#9
(2019-05-17, 08:09 PM)Marlena napisał(a): Tak dużo samej siebie sprzed lat widzę w Twoim poście. Pamiętam tę złość i bezsilność. Pamiętam, jak próbowałam znaleźć jakiegokolwiek księdza, który zechciał ze mną pogadać o moich pytaniach, które w kółko zadawałam Bogu. Nikt nie chciał... Pamiętam rozpacz, osamotnienie, poczucie winy, bezradność, zagubienie. Dziś dziękuję za to Bogu. Opiszę, o co u mnie chodziło. U Ciebie wcale nie musi chodzić o to samo, ale może coś będzie iskierką, którą podłapiesz. Ok? Jak coś to na dole jest tldr

Po latach wiernej "służby", śpiewu w chórze, angażowania się, pielgrzymowania itp. - dorosłam. Widziałam coraz większą rozbieżność między teorią a praktyką w kościele katolickim. U mnie to było nieco inaczej niż u Ciebie. Mnie zmęczyło ciągłe osądzanie, poczucie winy, milion zakazów i wieczne bycie złą. Do tego cała ta instytucja raczej nie jawi się jako oaza miłości. Po latach widzę, że obraziłam się na kościół katolicki i księży. A że całe życie głęboko wierzyłam, że jest to jedyny prawdziwy Kościół, to kościół zaczął być dla mnie tym samym co Bóg. Skoro kościół katolicki to jedyny kościół "stworzony" przez Boga, skoro jako jedyny ma apostolstwo Piotra i 2 tysiące lat tradycji (nie jak ci protestanci) to znaczyło dla mnie, że Bóg jest dokładnie taki, jak ten kościół. A skoro kościół katolicki był wg mnie ewidentnie do d*** to Bóg też. Zupełnie nieświadomie założyłam, że odrzucając kościół katolicki, muszę odrzucić Boga. Ale gdyby ktoś mnie wtedy zapytał to dałabym sobie rękę odciąć, że żadnego zatargu z Bogiem nie mam.

Co było dalej? Stoczyłam się po niesamowicie stromej równi pochyłej. Zaliczyłam 18 psychiatrów, 4 terapeutów, 2 skierowania do ośrodka zamkniętego. Leków, które brałam nawet nie jestem w stanie zliczyć. Grzechów niestety też. Pamiętam 3 duże epizody obłędu. Najgorsze było to, że ja serio ciągle próbowałam nawiązać kontakt z Bogiem. Szukałam Go wszędzie. W okultyzmie, innych religiach, magii i innych durnych rzeczach, o których lepiej nie pisać, by nie podsuwać innym pomysłów. Ale On nie odpowiadał. A ja po zaliczeniu jednego dna, dowiadywałam się, że można kopać jeszcze głębiej.

Było źle. Bardzo źle. Nie wierzyłam już, że Bóg może mnie słyszeć i że Go to cokolwiek obchodzi. Chyba gorsze od utraty wiary w istnienie Boga jest uwierzenie, że Jego to nic nie obchodzi. Kłamstwa na temat Boga są okrutną bronią szatana. Dlatego podzielę się z Tobą tym, co u mnie pomogło (i nadal pomaga) pozbyć się tych kłamstw i NA SERIO usłyszeć Boga.

Zostawiłam wszystko, co o Bogu kiedykolwiek myślałam. Sprawdziłam, czego mogę być pewna. Pewna mogę być tego, że Jezus żył kiedyś na ziemi. Czy zmartwychwstał? Polecam książkę Josha McDowella - odpowie Ci na to pytanie. Dzięki temu wiedziałam, że mogę wierzyć Biblii. A po tym zaczęłam ją czytać. Codziennie, zaparłam się jak chyba nigdy wcześniej. Nawet jak wracałam do domu o 2 w nocy - siadałam i czytałam. Odrzuciłam wszystko to, co kiedykolwiek słyszałam lub myślałam o Bogu i religii. Pozwoliłam Bogu, by sam mi się przedstawił. I zakochałam się w nim szaleńczo już przy księdze wyjścia Smile

I u mnie było nieco inaczej niż u większości. Kochałam Boga-Ojca i panicznie bałam się Jezusa. Jezus był dla mnie zawsze srogim sędzią, który tylko czeka, by nas "doświadczać" i dowalić nam krzyż do noszenia. Bałam się, że jak tylko przyjmę Jezusa to On obetnie mi nogi, by sprawdzić, czy bez nóg też będę Mu wierna. Ale wiesz co? To też były kłamstwa, a wolność można uzyskać zostawiając kłamstwa i szukając prawdy u źródła.

TLDR:
Wnerwiłam się na kościół katolicki i Boga. Wpadłam w mega bagno. Po wielu próbach i błędach w końcu dałam Bogu prawo być w moim życiu Bogiem, a nie bytem spełniającym moje oczekiwania względem Niego. Pozwól Bogu być tym, kim ON jest. I pozwól Stwórcy, by to On Ciebie definiował, a nie Ty sam. Przestań być swoim bogiem, który sam na siebie jest obrażony, że ma własne ograniczenia.

A jeżeli podważasz to, co Bóg mówi o sobie lub o Tobie to przynajmniej znajdź jakieś argumenty poza "bo tak czuję". Albo Mu wierzysz i na tym opierasz życie, albo zwyczajnie się oszukujesz.

Marlena napisałem do Ciebie na priv. Zajrzyj tam Wink


Wiadomości w tym wątku
Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Bastek - 2019-04-14, 09:35 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Martin - 2019-05-17, 05:30 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Bastek - 2019-05-17, 06:41 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Martin - 2019-05-17, 07:03 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Bastek - 2019-05-17, 07:13 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Marlena - 2019-05-17, 08:09 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez bartekulka - 2019-08-06, 02:30 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Martin - 2019-05-20, 06:16 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Marlena - 2019-07-02, 06:54 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez MarDeb - 2020-08-30, 10:31 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości