Będzie bajka.
Wyobraźcie sobie, że jutro z nieba spada zwój z napisem "Macie sobie kupić zamek". Podpisane: Bóg.
Mamy więc fragment objawienia.
Następnego dnia wśród kościelnych uczonych wybucha kłótnia: jedni uważają, że trzeba kupić Wawel, drudzy, że wystarczy zamek błyskawiczny.
Za kilka lat wawelowcy dzielą się na tych, co uważają, że to musi być porządny średniowieczny zamek z murami oraz na tych, co uważają, że wystarczy kiczowaty pałacyk z wieżą, bo to też zamek. Ktoś mówi, że tak naprawdę słowo "zamek" pochodzi od "zamknięcia", więc każdy zamknięty budynek jest w porządku.
Później powstaje kolejny podział kościoła wawelowego: jedni uważają, że kto ma już zamek, ten nie musi kupować drugiego. Inni - że przecież Pismo mówi jasno: liczy się samo kupno, a nie posiadanie. Ale czy w takim razie po kupieniu można zamek od razu sprzedać? Jedni mówią że tak, inni że nie.
Błyskawiczni natomiast się dzielą na tych, co uważają, że można kupować zamek razem ze spodniami oraz na tych, co mówią że trzeba kupić osobny zamek, bo inaczej by Bóg powiedział po prostu że spodnie. Potem wybucha kolejny podział: czy każdy ma mieć osobny zamek, czy można mieć np. jeden na kościół. Kontrowersja ta okrężną drogą dociera też do wawelowców - u nich to szczególnie ważne, bo biedniejszych członków wspólnoty nie stać na własny zamek.
Po latach pojawia się też nowa grupa badaczy, która mówi, że wszyscy poprzedni wypaczyli Słowo Boże. Jest bowiem jasne, że chodziło o zamek do drzwi. Bóg widocznie zatroszczył się o to, żeby zboru nie okradli w nocy złodzieje. Niestety, od wspólnoty drzwiowej szybko odłącza się powszechnie potępiana sekta kłódkowców.
Którzy mają rację? Jak to ustalić? Ktoś mądry stwierdza: zapytajmy autora.
Kilka osób pyta, i nawet twierdzą, że dostali odpowiedź. Każdy inną, w większości wypadków identyczną z nauczaniem jego kościoła. Niektórzy dostali objawienie sprzeczne ze swoim kościołem i pod jego wpływem zmienili kościoły. Niestety, odpływ błyskawicznych spodniowców dnia trzeciego do kościołów wawelowych został wyrównany przez nagłą migrację wawelowców indywidualnych do charyzmatycznych kościołów błyskawicznych - i liczby członków zostały podobne.
I tak się to kręci dwa tysiące lat
Wyobraźcie sobie, że jutro z nieba spada zwój z napisem "Macie sobie kupić zamek". Podpisane: Bóg.
Mamy więc fragment objawienia.
Następnego dnia wśród kościelnych uczonych wybucha kłótnia: jedni uważają, że trzeba kupić Wawel, drudzy, że wystarczy zamek błyskawiczny.
Za kilka lat wawelowcy dzielą się na tych, co uważają, że to musi być porządny średniowieczny zamek z murami oraz na tych, co uważają, że wystarczy kiczowaty pałacyk z wieżą, bo to też zamek. Ktoś mówi, że tak naprawdę słowo "zamek" pochodzi od "zamknięcia", więc każdy zamknięty budynek jest w porządku.
Później powstaje kolejny podział kościoła wawelowego: jedni uważają, że kto ma już zamek, ten nie musi kupować drugiego. Inni - że przecież Pismo mówi jasno: liczy się samo kupno, a nie posiadanie. Ale czy w takim razie po kupieniu można zamek od razu sprzedać? Jedni mówią że tak, inni że nie.
Błyskawiczni natomiast się dzielą na tych, co uważają, że można kupować zamek razem ze spodniami oraz na tych, co mówią że trzeba kupić osobny zamek, bo inaczej by Bóg powiedział po prostu że spodnie. Potem wybucha kolejny podział: czy każdy ma mieć osobny zamek, czy można mieć np. jeden na kościół. Kontrowersja ta okrężną drogą dociera też do wawelowców - u nich to szczególnie ważne, bo biedniejszych członków wspólnoty nie stać na własny zamek.
Po latach pojawia się też nowa grupa badaczy, która mówi, że wszyscy poprzedni wypaczyli Słowo Boże. Jest bowiem jasne, że chodziło o zamek do drzwi. Bóg widocznie zatroszczył się o to, żeby zboru nie okradli w nocy złodzieje. Niestety, od wspólnoty drzwiowej szybko odłącza się powszechnie potępiana sekta kłódkowców.
Którzy mają rację? Jak to ustalić? Ktoś mądry stwierdza: zapytajmy autora.
Kilka osób pyta, i nawet twierdzą, że dostali odpowiedź. Każdy inną, w większości wypadków identyczną z nauczaniem jego kościoła. Niektórzy dostali objawienie sprzeczne ze swoim kościołem i pod jego wpływem zmienili kościoły. Niestety, odpływ błyskawicznych spodniowców dnia trzeciego do kościołów wawelowych został wyrównany przez nagłą migrację wawelowców indywidualnych do charyzmatycznych kościołów błyskawicznych - i liczby członków zostały podobne.
I tak się to kręci dwa tysiące lat