2019-11-06, 07:54 PM
Pytanie brzmi, czy jesteśmy w stanie odkryć rzeczywistość taką jaka jest naprawdę. To tak na marginesie.
Pytanie, na które człowiek wierzący w Boga powinien sobie odpowiedzieć brzmi, czy musimy, czy powinniśmy siedzieć nad rozmaitymi kwestiami doktrynalnymi i czy rzeczywiście są setki interpretacji Biblii. W łonie chrześcijaństwa są oczywiście spory odnośnie osoby Boga, tego jak wygląda życie po śmierci i tym podobne i ludzie reprezentujące różne sprzeczne ze sobą poglądy ścierają się ze sobą w rozmaitych dyskusjach, wyciągając dla siebie wnioski odnośnie natury świata, czasów w których żyjemy i ludzi stojących po drugiej stronie "barykady". Osobiście nie chciałbym, aby ludzie się okopywali, ale cóż, czasami może potrzebna jest kula armatnia w postaci rozbrajających argumentów, aby nasz rozmówca lub ja zrozumiał, że to w jaki sposób myślimy jest błędne.
Odbiegam trochę od tematu, ale to chyba nie problem.
Jeśli pan Kowalski, pan Nowak i wielu innych zaprzecza sobie nawzajem to może warto najpierw zapytać się na jakiej podstawie traktujesz/traktujemy poważnie ich słowa, albo który z nich się myli? Może powinniśmy ustalić których ludzi mamy tak naprawdę na myśli, z których wieków, epok, czy rzeczywiście wnieśli do Kościoła pozytywne rzeczy, czy może zaciemniali swoimi naukami oryginalne mowy Jezusa.
Ja domyślam się, że świat dzisiaj ma wiele problemów. I chyba nie do końca potrafi sobie poradzić z przekazem Ewangelii o Jezusie. Ewangelii, która mówi o tym, aby miłować bliźniego.
Herosi wiary zdarzali się co pewien czas. Wystarczy przejrzeć na przykład Stary Testament. Co pewien czas Bóg zsyłał do swojego narodu proroków. Co w tym złego, że mogą wśród nas być tacy nauczyciele, którzy powielają pewien schemat, czy kierują się naukami swoich poprzedników?
Jesteśmy ludźmi rozumnymi. Potrafimy roztrząsać różne sprawy i osądzać ludzi na podstawie słów i uczynków. Biblia nie podaje kto obecnie jest natchniony do interpretowania Biblii, pozostawia to osądowi każdego z nas. Czy nie jest podobnie z ludźmi, którzy nie uznają Biblii za księgę natchnioną przez Boga? Oni przecież też nie znają całej prawdy o świecie. Mają pewne poszlaki, którymi się kierują i na tej podstawie formułują swoje przekonania.
Ja widzę, że podajesz przykład na to, w jaki sposób rozumuje katolik. Dyskusja dlaczego katolik jest katolikiem, protestant protestantem, a prawosławny prawosławnym to temat na oddzielną dyskusję. Da się tutaj zauważyć przekazywaną przez rodziców i otoczenie tradycję, sposób postępowania będący wynikiem indywidualnych zdarzeń i decyzji. Ja nie wiem czy przytoczony przez Ciebie katolik i jego myślenie jest miarodajne dla każdego katolika, a brzmi to właśnie tak, jakby w Twoim przykładzie było. Są różni katolicy, różni protestanci, różni ateiści. Są różni ludzie i różne ich poglądy i sposoby dochodzenia do prawdy, którą odkrywają. Nawet jeśli tak wygląda myślenie katolika, jak w Twoim przykładzie, to może jest to wynik po prostu przeszczepienia tych poglądów o nieomylności Kościoła w całym ciągu wieków przez pokolenia. Materia jednak po której się poruszamy jest ciągle w ruchu i betonowanie przekonań ludzi, nieważne w jakim duchu, czy totalitarnym, czy przez wypaczenia religijne spotykała się i spotyka z reakcją ludzi.
A Ty Mateusz potrafisz odpowiedzieć w jaki sposób uznajesz, że ktoś ma rację i czy rzeczywistość, która Cię otacza bez konfrontacji w rozmowach z ludźmi jest tą rzeczywistością, którą Ty uznajesz? Nigdy nie pomyliłeś się w wyborze autorytetów, które wybierałeś?
Pytanie, na które człowiek wierzący w Boga powinien sobie odpowiedzieć brzmi, czy musimy, czy powinniśmy siedzieć nad rozmaitymi kwestiami doktrynalnymi i czy rzeczywiście są setki interpretacji Biblii. W łonie chrześcijaństwa są oczywiście spory odnośnie osoby Boga, tego jak wygląda życie po śmierci i tym podobne i ludzie reprezentujące różne sprzeczne ze sobą poglądy ścierają się ze sobą w rozmaitych dyskusjach, wyciągając dla siebie wnioski odnośnie natury świata, czasów w których żyjemy i ludzi stojących po drugiej stronie "barykady". Osobiście nie chciałbym, aby ludzie się okopywali, ale cóż, czasami może potrzebna jest kula armatnia w postaci rozbrajających argumentów, aby nasz rozmówca lub ja zrozumiał, że to w jaki sposób myślimy jest błędne.
Odbiegam trochę od tematu, ale to chyba nie problem.
Jeśli pan Kowalski, pan Nowak i wielu innych zaprzecza sobie nawzajem to może warto najpierw zapytać się na jakiej podstawie traktujesz/traktujemy poważnie ich słowa, albo który z nich się myli? Może powinniśmy ustalić których ludzi mamy tak naprawdę na myśli, z których wieków, epok, czy rzeczywiście wnieśli do Kościoła pozytywne rzeczy, czy może zaciemniali swoimi naukami oryginalne mowy Jezusa.
Ja domyślam się, że świat dzisiaj ma wiele problemów. I chyba nie do końca potrafi sobie poradzić z przekazem Ewangelii o Jezusie. Ewangelii, która mówi o tym, aby miłować bliźniego.
Herosi wiary zdarzali się co pewien czas. Wystarczy przejrzeć na przykład Stary Testament. Co pewien czas Bóg zsyłał do swojego narodu proroków. Co w tym złego, że mogą wśród nas być tacy nauczyciele, którzy powielają pewien schemat, czy kierują się naukami swoich poprzedników?
Jesteśmy ludźmi rozumnymi. Potrafimy roztrząsać różne sprawy i osądzać ludzi na podstawie słów i uczynków. Biblia nie podaje kto obecnie jest natchniony do interpretowania Biblii, pozostawia to osądowi każdego z nas. Czy nie jest podobnie z ludźmi, którzy nie uznają Biblii za księgę natchnioną przez Boga? Oni przecież też nie znają całej prawdy o świecie. Mają pewne poszlaki, którymi się kierują i na tej podstawie formułują swoje przekonania.
Ja widzę, że podajesz przykład na to, w jaki sposób rozumuje katolik. Dyskusja dlaczego katolik jest katolikiem, protestant protestantem, a prawosławny prawosławnym to temat na oddzielną dyskusję. Da się tutaj zauważyć przekazywaną przez rodziców i otoczenie tradycję, sposób postępowania będący wynikiem indywidualnych zdarzeń i decyzji. Ja nie wiem czy przytoczony przez Ciebie katolik i jego myślenie jest miarodajne dla każdego katolika, a brzmi to właśnie tak, jakby w Twoim przykładzie było. Są różni katolicy, różni protestanci, różni ateiści. Są różni ludzie i różne ich poglądy i sposoby dochodzenia do prawdy, którą odkrywają. Nawet jeśli tak wygląda myślenie katolika, jak w Twoim przykładzie, to może jest to wynik po prostu przeszczepienia tych poglądów o nieomylności Kościoła w całym ciągu wieków przez pokolenia. Materia jednak po której się poruszamy jest ciągle w ruchu i betonowanie przekonań ludzi, nieważne w jakim duchu, czy totalitarnym, czy przez wypaczenia religijne spotykała się i spotyka z reakcją ludzi.
A Ty Mateusz potrafisz odpowiedzieć w jaki sposób uznajesz, że ktoś ma rację i czy rzeczywistość, która Cię otacza bez konfrontacji w rozmowach z ludźmi jest tą rzeczywistością, którą Ty uznajesz? Nigdy nie pomyliłeś się w wyborze autorytetów, które wybierałeś?