2016-03-21, 08:23 PM
(2016-03-21, 12:44 PM)Konq napisał(a):(2016-03-20, 05:52 PM)mateusz napisał(a):(2016-03-20, 05:24 PM)Konq napisał(a): Zakładam więc, że sugerowanie że Jezus Chrystus istniał naprawdę i posiłkowanie się źródłami żydowskiemu, tak naprawdę nadaje status prawdy całości tego źródła.
Nie rozumiem, czemu? Źródła historyczne tak nie działają.
Źródła historyczne? Opowieść o Jeszu nie jest źródłem historycznym. Nie wiem więc dlaczego nie miałbym tego skonfrontować z prawdziwym źródłem historycznym? Jak w takim przypadku więc mam posługiwać się tymi źródłami właściwie?
O czym ty mówisz?
Była dyskusja na temat źródeł historycznych potwierdzających istnienie Jezusa. Przytoczono następujące źródla:
- Fragmenty z Tacyta
- Fragmenty z Flawiusza
- Toledot Jeszu i fragmenty z Talmudu (przy czym chyba wszyscy się zgodziliśmy, że to kiepskie źródło).
Ty na to, w poście #21, że powołanie się na te źródła przez chrześcijan daje mu wśród nich status prawdy absolutnej:
Cytat:Zakładam więc, że sugerowanie że Jezus Chrystus istniał naprawdę i posiłkowanie się źródłami żydowskiemu, tak naprawdę nadaje status prawdy całości tego źródła. Wszystko więc co napisał Flawiusz i co napisano w Talmudzie musi być dla Chrześcijan prawdą.
I stąd moje pytanie: Czemu? ;-)
Uczciwy historyk nie traktuje źródeł na zasadzie "wszystko albo nic". Dla przykładu: kronika Galla Anonima zapewne całkiem nieźle opisuje okres Bolesława Krzywoustego - bo autor wtedy żył i potwierdzają go inne źródła. Natomiast opis czasów przed Mieszkiem pewnie zawiera elementy legendarne. Czy to znaczy, że trzeba z tej kroniki odrzucić wszystko? Jasne, że nie. Czy to znaczy, że całość ma status prawdy? A skąd.
Pewnie autor staroegipskich dzieł nie mówi prawdy, że faraon pochodzi od Horusa. Ale to jeszcze nie znaczy, że nie było Starego Państwa.
Po prostu trzeba określić, w których miejscach autor jest wiarygodny, a w których nie.
Są w historii kryteria, które pozwalają takie coś stwierdzić. Mamy zgodność kilku niezależnych źródeł w kwestii istnienia Jezusa - jak na osobę żyjącą na początku I wieku na skraju Imperium Rzymskiego, to całkiem nieźle. Dlatego wśród większości historyków sprawa nie budzi wątpliwości.
Zauważ, że w ogóle w swojej argumentacji nie dotykam tematu historyczności Ewangelii. To zupełnie odrębna kwestia.