2016-05-20, 04:20 AM
(2016-05-19, 11:10 PM)pitupitu napisał(a): mateusz, to już krok do rozwinięcia tematu, a ja jedynie odniosłam się do fr. wypowiedzi Konq: W przypadku Aleksandra Wielkiego i Arystotelesa [...] wszystkie "boskie" wątki o Aleksandrze historycy traktują jako legendę. Teoretycznie tak samo powinno się zrobić więc z Jezusem.
Chodizło mi jedynie o wskazanie, że badacze nie pominęli Jezusa, a zajmując się Ewangeliami stwierdzili, iż posiadaja wszystkie cechy biografii (nie legendy).
To znaczy uważasz, że Jezus istniał ale nie czynił cudów? Bo nie rozumiem o co ci chodzi.
Przychylę się tu do wypowiedzi Mateusza i przyznam, że Ewangelia ma niewiele wspólnego z biografią. Przynajmniej nie w jej współczesnym znaczeniu. Zasadniczą cechą wskazującą na to, że jest to legenda jest postać narratora Ewangelii, który jest ponad wydarzeniami związanymi z towarzyszeniem jednej postaci. Narrator Ewangelii towarzyszy także w tajnych spotkaniach przeciwników Jezusa, a nawet w miejscach, gdzie go nie powinno być (np. modlitwa w gaju oliwnym). Postać wszechwiedzącego narratora nie pojawia się w biografiach. Tam zawsze w takich sytuacjach przytacza się źródło informacji o zdarzeniu, którego nie było się świadkiem i opisuje te zdarzenie z punktu widzenia tej osoby.
Jeśli chodzi o Aleksandra Wielkiego to nie tyle niewielu o nim pisało, co niewiele tych dzieł się zachowało do dzisiaj (Dziękujemy Chrześcijanie!). Bo tak naprawdę nie wiemy czy nie miał sobie współczesnych kronikarzy. To samo dotyczy Sokratesa, to że nie zachowało się żadne jego dzieło nie znaczy, że żadnego nie napisał. Z Jezusem sytuacja jest odwrotna. W tym przypadku zachowało się zbyt wiele "kronik" i każdą należy traktować z takim samym znaczeniem. Problem w tym, że nawet w samych Ewangeliach są sytuacje konfliktowe, ważne dla biografii Jezusa, nie mówiąc o apokryfach itp. Dlatego ważna jest konfrontacja z dziełami niezależnymi, jak np. kronikami Flawiusza.