(2016-07-14, 09:10 AM)Powała napisał(a):(2016-07-13, 10:11 PM)Przemeks napisał(a): .. że Bóg wybacza, ale nie pozostawia grzechów bez ukarania ...
A jak to rozumiesz?
A: Ktoś ci wisi 2000 zł. Odpuszczasz mu dług i zabierasz krowę.
B: Ktoś ci wisi 2000 zł. Odpuszczasz mu dług i więcej nie pożyczasz.
A: Wychodzi na to, że tak naprawdę nie odpuściłem winy dłużnikowi.
B: Niby rozsądnie, tylko czy zgodne z duchem Ewangelii? Logicznie rzecz biorąc po kilku miesiącach takiego pożyczania mógłbym być spłukany do zera.
Jest jeszcze opcja C: Liczenie na to, że Bóg zareaguje i da Ci brakujące 2000 zł. Tylko czy to już nie jest wystawianie Boga na próbę?
Do Młodszego brata Szefa:
Karanie oznacza np. danie komuś po mordzie albo obrażenie kogoś. Oczywiście problem nadal wtedy pozostaje, a nawet powiększa się. Mam wtedy bowiem zranioną psychikę i gościa, który ma do mnie pretensje, zresztą słuszne, że dostał po twarzy. W moim odczuciu Bóg może komuś "dać po mordzie", a ja już nie. Ja chyba nadal nie rozumiem dlaczego na początku Bóg kazał kamieniować ludzi przekraczających pewne przepisy prawa, potem zaś przyszedł Jezus i uratował od śmierci pewną kobietę. Oczywiście mogę przyjąć, że należy robić tak, a tak, ale to nie będzie poznanie rozumowe ale wtłaczanie sobie "mechanicznie" przepisów do głowy. Czy w przypadku tej cudzołożnicy, którą to chciano ukamienować istniały jakieś okoliczności łagodzące...? No chyba tylko taki, że wszyscy którzy ją oskarżali mieli podobny grzech na sumieniu, a żyli.
(2016-07-14, 12:45 PM)Młodszy brat Szefa napisał(a): Jeszcze jedna sprawa: pytasz o wybaczanie bliźniemu, bratu w wierze czy niewierzącemu? Bo to dwie różne rzeczy.
Bliźni chyba też może być niewierzący. W dzisiejszym świecie, odnoszę wrażenie, granice pomiędzy wierzącymi, a niewierzącymi dość mocno się zacierają. Ale pytam bardziej o niewierzącego.