2018-02-05, 08:38 PM
Powiedz mi, skąd bierzesz te wszystkie założenia typu:
Jeśli z Ewangelii - no to udowadniasz prawdomówność Ewangelii samą Ewangelią, co nie ma zbyt wiele sensu.
Jeżeli z góry uznamy przekaz Ewangelii za wiarygodny, to Jezus zmartwychwstał, bo Ewangelia tak mówi. Cała reszta wywodu jest wtedy niepotrzebna. Ale właśnie w tym cały problem, że nie możemy tak uznać. Nie tak działa historia.
Pomyśl nad tym chwilkę. Przecież dalej żyją osoby, które na 100% wiedzą, czy Lech Wałęsa poszedł na współpracę, czy też nie. Co więcej, sam Wałęsa jeszcze żyje. Dlaczego w takim razie mamy tyle trudności z ustaleniem jak było, i wymaga to różnych komisji eksperckich i badań grafologicznych? Czemu ktoś po prostu nie zaprzeczy/potwierdzi?
I to wszystko w dobie prasy, komputerów i Internetu. Jakie możliwości ustalenia faktów miał niepiśmienny robotnik na przedmieściach Tesaloniki w 90 r. n.e.?
Naoczny świadek, apostoł Jan, jak przekazywali jego bezpośredni uczniowie, twierdził, że Jezus został ukrzyżowany w wieku powyżej 50 lat. Inni twierdzili, że miał ok. 30 lat. Według jednych "naocznych świadków" apostoł Piotr był gnostykiem, według innych - założycielem ortodoksyjnego kościoła w Rzymie. Kursowały sfałszowane listy i ewangelie apostołów, i to jeszcze za ich życia. Chaos informacyjny był pod takimi względami ogromny.
Gdyby król Ludwik Święty tak naprawdę nie leczył rękami, to też by przecież ktoś zaprzeczył. A może i nie. A może zaprzeczył, tylko nie mamy całego zapisu kontrowersji.
Zwolennicy Sai Baby twierdzą, że potrafił on wyczarować przedmioty z niczego. Dlaczego nikt skutecznie nie zaprzeczy, skoro jest XXI wiek i musi być masa naocznych świadków z dostępem do Internetu?
Serio w historii nie możemy polegać na jednym źródle i ratować się wybiegiem "jakby to nie była prawda, to ktoś by zaprzeczył". Czasem źródło jest niepewne i nie umiemy ustalić jak było - i to jest moja teza.
Oczywiście mimo to można wierzyć w zmartwychwstanie. Ale nie należy mówić, że źródła historyczne je udowadniają.
A tam nie przychodzi. To jest akurat norma, że się krytycznie podchodzi do wszystkich dokumentów historycznych.
Cytat:Każdy mógł pójść i zobaczyć. Grób Józefa był w zasięgu.
Dni upłynęło niewiele
Był uczniem Jezusa
Był to nowy grób
Nikt w nim jeszcze nie był pochowany.
Pilnowała rzymska straż.
Jeśli z Ewangelii - no to udowadniasz prawdomówność Ewangelii samą Ewangelią, co nie ma zbyt wiele sensu.
Jeżeli z góry uznamy przekaz Ewangelii za wiarygodny, to Jezus zmartwychwstał, bo Ewangelia tak mówi. Cała reszta wywodu jest wtedy niepotrzebna. Ale właśnie w tym cały problem, że nie możemy tak uznać. Nie tak działa historia.
Cytat:Datowanie krytyczne ewangelii wskazuje na ogromne prawdopodobieństwo istnienia w nich faktów, w tym osób (świadkowie jeszcze żyli i mogli zaprzeczyć, jeśli coś byłoby kłamstwem).
Pomyśl nad tym chwilkę. Przecież dalej żyją osoby, które na 100% wiedzą, czy Lech Wałęsa poszedł na współpracę, czy też nie. Co więcej, sam Wałęsa jeszcze żyje. Dlaczego w takim razie mamy tyle trudności z ustaleniem jak było, i wymaga to różnych komisji eksperckich i badań grafologicznych? Czemu ktoś po prostu nie zaprzeczy/potwierdzi?
I to wszystko w dobie prasy, komputerów i Internetu. Jakie możliwości ustalenia faktów miał niepiśmienny robotnik na przedmieściach Tesaloniki w 90 r. n.e.?
Naoczny świadek, apostoł Jan, jak przekazywali jego bezpośredni uczniowie, twierdził, że Jezus został ukrzyżowany w wieku powyżej 50 lat. Inni twierdzili, że miał ok. 30 lat. Według jednych "naocznych świadków" apostoł Piotr był gnostykiem, według innych - założycielem ortodoksyjnego kościoła w Rzymie. Kursowały sfałszowane listy i ewangelie apostołów, i to jeszcze za ich życia. Chaos informacyjny był pod takimi względami ogromny.
Gdyby król Ludwik Święty tak naprawdę nie leczył rękami, to też by przecież ktoś zaprzeczył. A może i nie. A może zaprzeczył, tylko nie mamy całego zapisu kontrowersji.
Zwolennicy Sai Baby twierdzą, że potrafił on wyczarować przedmioty z niczego. Dlaczego nikt skutecznie nie zaprzeczy, skoro jest XXI wiek i musi być masa naocznych świadków z dostępem do Internetu?
Serio w historii nie możemy polegać na jednym źródle i ratować się wybiegiem "jakby to nie była prawda, to ktoś by zaprzeczył". Czasem źródło jest niepewne i nie umiemy ustalić jak było - i to jest moja teza.
Oczywiście mimo to można wierzyć w zmartwychwstanie. Ale nie należy mówić, że źródła historyczne je udowadniają.
Cytat:Ludziom do głowy nie przychodzi takie obchodzenie się z t.zw. dokumentami świeckimi.
A tam nie przychodzi. To jest akurat norma, że się krytycznie podchodzi do wszystkich dokumentów historycznych.