Autorzy trzech pierwszych ewangelii nie twierdzą, że byli naocznymi świadkami, do tego opisują oni wydarzenia które odbyły się bez żadnych świadków. Są też anonimowi.
Jedynie autor ostatniej ewangelii twierdzi, że część wydarzeń widział ale również opisuje treści które nie są relacją świadka tylko mową np. teologiczną jak słynny pierwszy rozdział. Wątpliwe też, że był on Janem ponieważ wspomina, że widział Jana.
To całe gadanie o apostołach Mateuszu, Marku, Łukaszu i Janie to Katolicka tradycja a autorstwo ewangelii tym postaciom przypisano setki lat po ich napisaniu.
Do tego kimkolwiek byli autorzy, nie byli oni od siebie niezależni (z wyjątkiem "Jana") o czym świadczy, że w ewangeliach są całe serie zdań przepisanych słowo w słowo, prawdopodobnie z jakiegoś starszego źródła. Np. ewangelie "Mateusza" i "Łukasza" zawierają w sobie prawie całą ewangelię "Marka". Każdy sąd gdyby przeczytał zeznania kilku świadków zawierające słowo w słowo te same zdania w takiej ilości uznałby je za niewiarygodne i podejrzewał, że świadkowie umówili ze sobą zeznania.
Jedynie autor ostatniej ewangelii twierdzi, że część wydarzeń widział ale również opisuje treści które nie są relacją świadka tylko mową np. teologiczną jak słynny pierwszy rozdział. Wątpliwe też, że był on Janem ponieważ wspomina, że widział Jana.
To całe gadanie o apostołach Mateuszu, Marku, Łukaszu i Janie to Katolicka tradycja a autorstwo ewangelii tym postaciom przypisano setki lat po ich napisaniu.
Do tego kimkolwiek byli autorzy, nie byli oni od siebie niezależni (z wyjątkiem "Jana") o czym świadczy, że w ewangeliach są całe serie zdań przepisanych słowo w słowo, prawdopodobnie z jakiegoś starszego źródła. Np. ewangelie "Mateusza" i "Łukasza" zawierają w sobie prawie całą ewangelię "Marka". Każdy sąd gdyby przeczytał zeznania kilku świadków zawierające słowo w słowo te same zdania w takiej ilości uznałby je za niewiarygodne i podejrzewał, że świadkowie umówili ze sobą zeznania.